Za każdym razem, gdy jesteśmy zaproszone na spotkanie wiejskie, poznajemy jakiś skrawek rodzimej kultury, o którym wcześniej wiedziałyśmy niewiele, albo bardzo mało. Spotkania takie to nigdy nie jest relacja jednostronna — my przynosimy ze sobą historie tęczowej odmiany w małych miastach i na wsi, wiedzę, wsparcie, ale osoby uczestniczące w spotkaniach czekają na nas także ze swoimi historiami, tradycjami, kulturą lokalną.
Po panelu w Morzeszczynie, gdzie zaproszono nas na spotkanie dotyczące sytuacji osób LGBT+ na wsi, w przerwie podeszła do nas jedna z mieszkanek miejscowości i tak właśnie poznałyśmy haft kociewski: lokalną dumę mieszkanek i mieszkańców Morzeszczyna i okolicznych miejscowości.
Spotkanie w Morzeszczynie | Tęcza dla Odmiany
Poznaj jego niezwykłą historię, a następnie wyhaftuj lub pokoloruj wzór tęczy przygotowanej specjalnie na tę okazję przez lokalną artystkę – Igę Tobolewską (Decotyw). W podziękowaniu otrzymasz od nas upominek – pakiet wlepek, pocztówki, oraz zakładki do książki stworzone przez inną artystkę z Pomorza: Kamilę Szutę.
Haft kociewski — niemal jak wiele odsłon queerstorii — został już prawie zapomniany i wymazany, gdy w drugiej połowie XX wieku postanowiły tchnąć w niego życie na nowo dwie kobiety: Maria Wespa z Morzeszczyna i Małgorzata Garnysz z Pączewa.
Maria, urodzona w 1920 roku, od dziecka czuła, że nici mają w sobie magię. Przeplatane w trakcie haftowania, umożliwiały dzielenie się doświadczeniami, wyrażanie lokalnej tożsamości, łączyły pokolenia i co najważniejsze – nikogo nie wykluczały. Jednak ówczesne władze uważały kultywowanie lokalnych tradycji za godne pożałowania i stojące na przeszkodzie solidarności ludowej. Ludzie z okolicy zmęczeni godzinami pracy fizycznej, rzadko pochylali się nad pielęgnowaniem kultury regionalnej. Kociewskie wzory zaczęły ginąć z poduszek, serwet, okiennic i sklepień domów. Kociewski haft zaczął zanikać – tak samo z estetycznego otoczenia regionu, jak i wspomnień mieszkańców.
Małgorzata, starsza o osiem lat od Marii, przejęła tajniki haftu od swojej matki, jakby to była najcenniejsza rodzinna relikwia. Po wojnie, ucząc w szkole w Pączewie, nie tylko przekazywała dzieciom wiedzę o literach i cyfrach, ale też o pięknie, które można stworzyć za pomocą nici i materiału.
W 1969 roku, gdy Małgorzata miała już prawie 50 lat, coś w niej drgnęło. Zrozumiała, że jeżeli nie weźmie spraw w swoje ręce, wkrótce nikt nie będzie już wiedział o istnieniu tej niezwykłej cząstki lokalnej kultury. Nie wiedziała jeszcze, że mniej więcej w tym samym czasie, w miejscowości obok, jej odczucia podzielała jeszcze inna kobieta.
Rozpoczęły się poszukiwania. Maria i Małgorzata, niczym detektywki, przemierzały zakątki Kociewia. Zaglądały do starych kościołów, gdzie na sztandarach i szatach liturgicznych kryły się zapomniane wzory. Otwierały skrzynie wianne, w których spoczywały sekrety dawnych hafciarek. Rozmawiały z najstarszymi mieszkańcami, zbierając okruchy wspomnień o kolorach i kształtach, które kiedyś zdobiły kociewskie domy. Każdy odnaleziony wzór, każdy powtarzający się motyw i kolor, był niczym skarb, który uda się ocalić od zapomnienia, a wraz z nim – niezwykłą, tętniącą wszystkimi kolorami tęczy i pełną kwiatów tożsamość regionu.
Maria Wespa, stworzyła paletę ośmiu barw, które stały się podstawą jej szkoły morzeszczyńskiej. Jej igła tańczyła po materiale, tworząc tulipany, modraki, stokrotki i maki – kwiaty, które na płótnie zdawały się być wciąż żywe i kwitnące.
Haft Małgorzaty Garnysz , choć tworzony tylko na szarym płótnie, tętni aż trzynastoma kolorami: od bieli, po głębokie odcienie fioletu. Podstawowe ściegi, jak płaski i sznureczkowy, misternie formują kwiatowe płatki i liście, a dodatkowe techniki dodają głębi i charakteru.
Pełny Regulamin akcji znajdziesz tutaj.